2012/02/12

znak PAO

Wszyscy dobrze wiedzą, że produkty kosmetyczne nie żyją wiecznie. Jednak prócz daty ważności produktu podanej na opakowaniu, określającej konkretny termin, po upływie którego nie należy używać kosmetyku, widnieje tzw. znak PAO (poniżej). Określa on ilość miesięcy, w przeciągu których należy zużyć dany produkt licząc od dnia jego otwarcia. W przypadku kosmetyków wygląda to najczęściej tak (dane zaczerpnięte z książki niesamowitej makijażystki Bobbi Brown "Makeup Manual", którą z resztą gorąco polecam wszystkim - wizażystom i początkującym. Ja akurat posiadam książkę w j.angielskim, jednak doszły mnie słuchy, że pojawiła się już polska wersja językowa ;)): 

podkład w płynie lub kremie - 2 lata
korektor - 2 lata
puder - 2 lata
maskara - 6 miesięcy 
pomadka - 12 - 18 miesięcy
kredka do ust i oczu - 12 - 18 miesięcy
cień do powiek - 2 lata
pudrowy róż do policzków - 2 lata
kremowy róż do policzków - 2 lata
krem do twarzy - 2 lata (choć wg. moich obserwacji jest to najczęściej 9 - 12 miesięcy)
krem pod oczy- 6 miesięcy



znak PAO

2012/02/02

Inspiracja: make-up Just Cavalli 2012


























Dziś padło na make-up z pokazu Just Cavalli 2012. Ostatnio granat, zarówno w ubiorze jak i makijażu, zaczął zastępować czerń. Często kobiety mają problem: w jakim kolorze pomalować oczy, gdy zakładają czarną sukienkę? Granat jest idealnym kolorem. Jednak uwaga: akurat ten makijaż, z pokazu Cavalli, nie jest dla każdego. 

Po pierwsze: nadaje się na wieczór, to chyba oczywiste ;)

Po drugie: nie powinny malować się w ten sposób osoby o blisko osadzonych oczach (chyba, że granat na dolnej powiece zastosują na 2/3 bądź 1/3 powieki). 

 Po trzecie: najpiękniej podkreśla oczy brązowe - granat to najbardziej kontrastowy odcień dla ciemnych oczu, a o to właśnie chodzi w makijażu, aby cień kontrastował z tęczówką. W moim przypadku - przy jasnych, niebieskich oczach, po zastosowaniu granatu tęczówka nabrała koloru zielonego. Dlatego właśnie jedna z bazowych zasad makijażu zakazuje stosowania cieni w kolorze tęczówki (granat jeszcze nie jest taką najgorszą opcją, w moim przypadku nie powinnam stosować
jasnych, niebieskich cieni).

Po czwarte: najlepiej sprawdzi się u brunetek.


A teraz: jak to zrobić:

Twarz oczywiście musi być idealnie pokryta podkładem, gdyż ciemny makijaż najlepiej prezentuje się na rozświetlonej, gładkiej skórze. Najodpowiedniejsze w tym wypadku będzie zastosowanie bronzera pod kością policzkową. Usta pozostają w odcieniu nude - zdecydowanie ;) 
Na całą powiekę nałożyłam w pierwszej kolejności beżowy cień (Smashbox-paleta). Następnie na ruchomą jej część oraz zaraz nad załamanie powieki zastosowałam perłowy/satynowy cień w kolorze złota (MAC - paleta). Celowo nie nałożyłam bardziej połyskującego cienia, tak jak to jest w przypadku makijażu Cavallego, jednak jeśli ktoś sobie życzy - polecam nałożyć złoty pigment (Inglot, MAC, Gosh). Nad górną linią rzęs, od zewnętrznego do wewnętrznego kącika namalowałam cieniutką kreskę dobrze naostrzoną kredką do oczu w odcieniu granatowym (Make Up For Ever, Aqua Eyes 15L). 


Następnie na tą kreskę naniosłam jeszcze cieńszą linię koloru czarnego (Dior, Crayon Khol 099 Noir Black). Należy pamiętać, że kolor granatowy najlepiej pogłębi i podbije właśnie czerń. Bez niej oko byłoby mdłe. Grubszą kreskę namalowałam na dolnej powiece na całej jej długości.


Kolejnym etapem jest namalowanie na dolnej powiece grubej, mocnej kreski za pomocą tej samej granatowej kredki. Linia może być nieregularna. Polecam kilkakrotnie przejechać kredką po dolnej powiece (od zewnętrznego do wewnętrznego kącika, obrysowując wewnętrzny kącik.


Ostatnim etapem jest naniesienie granatowego cienia (idealny to Inglot PRO-5 Freedom 428) na granatową linię, dobrze go rozcierając. Później podbijamy kolor granatowy wciskając pod linię dolnych rzęs czarną kredkę, tworząc małe, nierównomierne kreseczki. Warto zaznaczyć też lekko wewnętrzny kącik. Na koniec tuszujemy dokładnie tylko raz i tylko górne rzęsy. W wewnętrzny kącik dodajemy odrobinę białego, rozświetlającego cienia (MAC, paleta).



Jeśli cień się osypał na dolnej powiece (a często tak jest w przypadku cieni z drobinkami), należy usunąć go za pomocą pędzelka bądź gąbeczki i dołożyć korektora. Tego typu cienie najlepiej nakładać palcem - nie tracą swojej połyskującej faktury. Aby linia cienia nie była zbyt wyrysowana, roztarłam ją beżowym cieniem za pomocą większego pędzla do powiek.
Gotowe ;)





2012/02/01

- trochę z innej beczki

W obecnym numerze magazynu InStyle (luty 2012)  na str. 150 znajduje się artykuł pt. "Czarno na białym" ukazujący przepiękne warszawskie mieszkanie najsłynniejszego polskiego makijażysty 
i dyrektora artystycznego perfumerii Sephora - Sergiusza Osmańskiego, u którego miałam zaszczyt 
 obronić swój dyplom Makijażysty - Wizażysty =) Muszę przyznać, że mieszkanie jest "bardzo w moim stylu", z resztą niektórzy mieli już okazję poznać moje zamiłowanie do czerni 
i bieli (choć ja wcale nie uważam, jakoby moje mieszkanie było czarno - białe ;)). Z zamiłowania do aranżacji wnętrz a także Pana Sergiusza, postanowiłam zamieścić ten post. Mieszkanie oceńcie sami ;)


 

2012/01/11

POWRACAM ... Z PŁYNEM MICELARNYM

Po długiej przerwie powracam - ze zdwojoną mocą - z postem na temat płynów micelarnych. Pokrótce można powiedzieć, że płyny micelarne działają niczym "odkurzacz do twarzy" - oczyszczają skórę z wszelkich zanieczyszczeń (sebum, makijaż, kurz itp.) jak żaden inny preparat. Dzieje się tak za sprawą miceli, czyli maleńkich cząsteczek chłonących zanieczyszczenia z twarzy, a przy tym nie naruszających bariery naskórka, dlatego też płyny micelarne nadają się do oczyszczania każdego typu skóry, nawet tej najbardziej wrażliwej. Mimo, że działania ich nie widzimy gołym okiem (prócz zmytego makijażu rzecz jasna:)), to wiedzcie o tym: to działa i na pewno przyniesie efekty w przyszłości, bo prawdziwie czysta skóra po całym dniu to niesamowicie ważny element pielęgnacji (np. krem nakładany na noc będzie lepiej wchłaniany, skóra będzie swobodnie "oddychać"). W celu oczyszczenia skóry należy nalać płyn micelarny na wacik i przetrzeć skórę aż wacik będzie ZUPEŁNIE czysty. Dlatego też ja stosuję szybszą metodę, czyli w pierwszym etapie oczyszczania zmywam makijaż za pomocą żelu do demakijażu, a następnie całą twarz przecieram dwukrotnie wacikiem nasączonym płynem micelarnym. Muszę wspomnieć, że niekwestionowanym guru wśród płynów micelarnych na całym świecie jest Sensibio H2O marki Bioderma. Doceniły go także modelki na całym świecie, w tym nasza topmodelka - Anja Rubik, która kiedyś w wywiadzie dla Glamour wyznała, że każda modelka ma go w swojej kosmetyczce. Ja Sensibio H2O poraz pierwszy użyłam w 2009 roku i od tej pory nie poznałam lepszego płynu micelarnego, a stosowałam już ich naprawdę dużo - od Vichy, przez SVR aż po naszą polską Ziaję i inne - żaden mi tak nie podpasował, jak właśnie ten (może przez to, że jest kompletnie bezzapachowy, przynajmniej jak dla mnie). Bardzo często można go nabyć w promocji 2 w cenie 1 w mojej ukochanej aptece - Super Pharm. Podsumowując - polecam :)

2011/12/15

UVA, UVB - ochrona przeciwstarzeniowa

Wiadome jest, że lepiej zapobiegać, niż leczyć, dlatego Ci którzy mnie znają wiedzą, że opalanie się jest mi zupełnie obce a z domu nie ruszam się bez kremu z filtrem UV 50+. Jeśli nie chcecie, aby na Waszej twarzy szybko pojawiły się zmarszczki - polecam kosmetyki z filtrami UV CODZIENNIE, niezależnie od pory roku. Wiele osób nie jest świadomych, jak duże szkody powodują promienie UVA emitowane przez słońce nawet zimą, kiedy to odbijają się od bieli śniegu i padają wprost na naszą twarz. Szkodliwe promieniowanie jest wszędzie. Dosięga nas nawet wpadając przez szybę podczas jazdy samochodem i właśnie to promieniowanie (UVA), które nie pozostawia na skórze śladu opalenizny, jest zupełnie niewidoczne a jednak najbardziej przyczynia się do powstawania zmarszczek. Promienie UVB natomiast opalają skórę lecz są dla niej dużo mniej szkodliwe, niż promienie UVA. Dlatego tak ważne jest, abyśmy stosowali filtry UV, jeśli chcemy opóźnić proces starzenia. Obecnie nie występują kremy o ochronie UV 100. Zostały one wycofane kilka lat temu, jako że nie można powiedzieć, że krem chroni nas w 100 % (chroni w 98%), natomiast najwyższe oznaczenie dostępnych na rynku kosmetyków to 50 +, które jest równoznacznikiem dla 100 sprzed kilku lat. W drogeriach i aptekach znajdziemy mnóstwo kosmetyków - zarówno kremów z filtrem, blokerów, emulsji czy pudrów, pomadek z zawartością filtrów UV. Mamy zatem wiele możliwości, aby chronić skórę na co dzień przez cały rok. Trzeba jednak wybrać dla siebie najodpowiedniejszą opcję aplikacji kosmetyku, gdyż  kosmetyk trzeba nakładać co ok. 2 godziny. Najbardziej polecam stosowanie kremów do twarzy z dodatkiem filtrów UV przynajmniej 25 wiosną i jesienią, natomiast latem i zimą warto nakładać prócz zwykłego kremu - emulsję ochronną 50 +. Jeśli codziennie na twarz stosujemy podkład lub puder, polecałabym wybrać taki, który zawiera filtr co najmniej 15 (prócz nałożenia pod makijaż kremu z filtrem bądź emulsji). Stosowanie podkładu/pudru z filtrem ochronnym pozwala nam dokładać kosmetyk kiedy tylko chcemy. Jeśli chodzi o emulsje z filtrem 50 +, to przetestowałam już wiele z nich i muszę powiedzieć, że mają w większości dość tłustą konsystencję, dlatego potrzeba czasu, aby wchłonęły się w skórę. Ja obecnie stosuję emulsję Iwostin Solecrin 50 +, która jest także wodoodporna. Marka Iwostin ma w swojej ofercie również krem nawilżający z filtrem 25, do którego często powracam. Wśród podkładów polecam mój ukochany i niezastąpiony - MAC Studio Fix z filtrem 15. Kosmetyki zawierające filtry UV najczęściej na opakowaniu oznaczone są skrótem SPF. Zapamiętajcie jedno: krem z filtrem stosowany po zeszłorocznych wakacjach NIE CHRONI. Taki kosmetyk zachowuje swoje właściwości jedynie przez 6 miesięcy. To by było tyle, na temat ochrony. Zapraszam do dalszego śledzenia bloga, bo już wkrótce opowiem Wam o cudownym działaniu płynów micelarnych ;) 






2011/12/13

maluj śmiało - nałóż cienie aż do brwi !

3.1 Phillip Lim fall 2011
Chanel fall 2011
Donna Karan fall 2011
Fendi fall 2011
Tak jak zapowiadałam wcześniej, dziś prezentuję makijaż naturalny, nadający się do noszenia na co dzień jak i na wieczór, gdyż jedno różni go od tradycyjnego makijażu - cienie na oku nałożone są aż do brwi. To trend przewijający się już od kilku sezonów. Makijażyści tworzący make-upy do pokazów mody mogli trochę zaszaleć i posłużyć się intensywniejszym kolorem na oku, jednak są to przeważnie odważniejsze wykonania. W mojej wersji kolorystycznej można śmiało pokazać się na ulicy ;) jeśli do takiego makijażu oczu dodamy usta w odcieniu czerwieni lub fioletu, stworzymy idealny makijaż wieczorowy. W makijażu poniżej zastosowałam bardzo znany od dawna trik powiększający i "otwierający" oko, czyli wewnętrzną powiekę pomalowałam białą kredką (Isa Dora). Trzeba pamiętać, że odcienie brązu zarówno w makijażu jak i ubraniu to pierwszy krok do postarzenia, także gładka, rozświetlona cera to podstawa, jeśli nie chcemy wyglądać na starsze i zmęczone. Polecam również położyć na powiece kilka odcieni brązu (MAC, paleta), przy czym intensywniejszy przy linii rzęs i zewnętrznym kąciku, aby nadać kształt oczom (w większości przypadków makijażu oka stosuję wiele kolorów i odcieni, aby oko nie wyglądało na "płaskie"). W kolejnym poście napiszę o ochronie UV, także zapraszam do śledzenia bloga. A niebawem zaczną pojawiać się zdjęcia pokazujące krok po kroku wykonywanie make-upów z najnowszych pokazów mody, anóż pojawi się i jakiś filmik :) Zapraszam!

fot. Monika Ł. / modelka: Kornelia

2011/12/05

inspiracja: Nina Ricci s/s 2011

Nina Ricci spring/summer 2011




Dziś przedstawiam makijaż inspirowany pokazem Niny Ricci na ubiegły sezon wiosna/lato 2011, który wykorzystałam w ramach projektu Moniki (temat przewodni - płatki róż; http://monikaluczak.blogspot.com/), a modelka Ania jest posiadaczką nie często występujących w naturze rzęs :) Myślę, że moja wersja makijażu nadaje się do noszenia na specjalne okazje typu wesela czy uroczyste kolacje. Do wykonania make-upu użyłam kamuflarzu i pudru (Kryolan), korektora pod oczy (Kryolan), blushu do policzków o kremowej konsystencji  L'oreal, który zastosowałam na całej powiece (niestety nie występuje w Polsce, został przywieziony przez moją koleżankę z Kanady). Cień w odcieniu łososiowym (MAC, paleta) nałożyłam na czerwony blush. Na dolnej powiece, przy wewnętrznym kąciku rozjaśniłam oczy białym cieniem opalizującym (MAC, paleta). Rzęsy pociągnęłam jedną warstwą tuszu (Kryolan) a czarną kredką (Dior, Crayon khol black) pociągnęłam dolną, wewnętrzną powiekę. W policzki i skronie wklepałam blush, ten sam który zastosowałam na powiece. Na usta nałożyłam pomadkę w odcieniu nude (Maybelline, nr 715). Ten typ makijażu zdecydowanie powiększa oko, jednak przy bardzo małych oczach proponuję nie malować wewnętrznej powieki, lecz dolną do 1/3 długości oka. A co sądzicie o rozjaśnianiu brwi, tak jak na pokazie Niny Ricci? :) A już niedługo zapraszam na kontynuację projektu, gdzie modelka Kornelia pomalowana została w bardziej neutralne barwy.